_-_
Czyli jednak. Jednak zakochałem się w chłopaku.
Na początku odrzucałem tę myśl od siebie, ale kiedy moja mama powiedziała mi, że jestem.. inny.. to wszystko zaczęło się układać w mojej głowie. Ale nadal nie potrafiłem się z tym oswoić. No wiecie, nie codziennie dowiadujesz się, że jesteś homoseksualistą i że zakochałeś się w swoim lekarzu, chociaż go, do jasnej cholery, dobrze nie znasz.
Pobiegłem na górę i zamknąłem się w swojej sypialni. Wyglądała na dość opustoszałą, jak gdyby nikt tutaj nie wchodził od kilku miesięcy, może i nawet lat... Czyżby mama zamknęła pokój od kiedy się wyprowadziłem?
Ale to nie ma znaczenia, teraz liczy się tylko fakt, że jestem pieprzonym gejem. Jedną z osób, które są tępione przez innych, ze względu na wyróżnianie się z tłumu. No wiecie, w tych czasach musisz być taki jak inni, inaczej nie istniejesz. Ba, jesteś wyrzutkiem.
Położyłem się plecami do góry na swoim łóżku, cicho szlochając do poduszki. Przecież tak nie może być. Ja go nie mogę kochać, nie. Ja to sobie na pewno ubzdurałem! Harry, nie jesteś gejem, ani tymbardziej nie kochasz swojego lekarza!
Wmawiałem to sobie przez najbliższe dwa tygodnie. Do czasu, kiedy otrzymałem telefon... Numer zastrzeżony.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem swojego iPhone’a 4 do ucha i wyjąkałem:
-H-halo?
-Cześć, Harry. – usłyszałem wysoki głosik z sytą Irlandzkiego akcentu. Głos mu drżał...
-Cześć, Niall. – odpowiedziałem. Zabawne, że znałem jego imię, a rozmawialiśmy zaledwie raz, w samochodzie...
-Posłuchaj, wiem, że się praktycznie nie znamy, ale Liam... – w tym momencie wziął głęboki oddech i chyba starał się powstrzymać łzy – Liam.. on nie żyje, Haz.
Serce mi stanęło. Oczywiście w przenośni, bo gdyby na prawdę stanęło, wyrządziłbym Horanowi jeszcze większą krzywdę. Jak to, do jasnej cholery, Liam nie żyje?
-Ale zaraz, co się stało? Kiedy umarł? Jak to nie żyje?! Niall, mów do mnie! – darłem się do słuchawki, a łzy spływały mi po policzkach strumieniami. Blondyn najwidoczniej nie chciał rozmawiać o tym przez telefon, więc zaproponowałem spotkanie. –O 16:40 w Starbucks. Nie spóźnij się...
Koniec połączenia.
~*~
Rzuciłem swoim Blackberry o kanapę, a ten się odbił i spadł na podłogę. Machnąłem tylko ręką i wyciągnąłem z szuflady kolejną paczkę chusteczek. Wyjrzałem przez solidne okno w salonie, z którego miałem widok na praktycznie cały Londyn. Liam wybrał to mieszkanie szczerze mówiąc tylko dlatego, że były z niego wspaniałe widoki. No i, co dziwne, wcale nie było takie drogie. Choć cena nie grała tutaj przecież roli, przecież jesteśmy bogaci. Byliśmy bogaci...
Usiadłem na kanapie, nadal wyglądając przez okno. Nie potrafiłem przyjąć informacji, że Liam, mój kochany Liam James Payne, ten, obok którego codziennie się budziłem, nie żyje. To jest przecież nielogiczne. Przecież zaledwie dwa dni temu leżeliśmy w łóżku, wtuleni w siebie. Wtedy zaczęliśmy myśleć o dalszym życiu razem. Mieliśmy całe trzy miesiące tylko dla siebie, przed rozpoczęciem trasy. Racja, cały czas bylibyśmy razem, bo w końcu jako gitarzysta jeżdżę z nim po całym świecie, ale... To nie to samo, co codzienne budzenie się przy nim, a jedyne słyszalne w domu odgłosy, to nasze ciche oddechy oraz ciche ćwierkanie ptaków za oknem..
Dlaczego mi go zabrano? Dlaczego nie jest już ze mną, tutaj, przy mnie? Dlaczego nie siedzi teraz obok mnie i nie ogląda wraz ze mną Toy Story po raz nie wiadomo który? To tak wiele pytań, a na żadno z nich nigdy nie dostanę odpowiedzi. Bo nikt nie jest w stanie na nie odpowiedzieć.
Mimo, że jestem Ateistą, od śmierci Liam’a zacząłem się modlić. Tak, wiem, to głupie... Po co się modlić, skoro nawet nie wierzy się w Boga, prawda? Ale ja nie modliłem się dlatego, że tak trzeba. Ja na prawdę chciałem, żeby mnie wysłuchano. Żeby ktoś zrozumiał, co czuję. Żeby mi go oddano... „Jeśli istniejesz, proszę, wypełnij tę pustkę w mym sercu!”, powtarzałem przed snem. Na marne, i tak mnie nie posłuchał...
Po chwili wstałem i nawet nie wiedząc kiedy, uderzyłem pięścią w szklaną apteczkę wiszącą nad stołem, która momentalnie rozbiła się na trylion malutkich części. Spojrzałem na swoją rękę, była cała we krwi. Patrzyłem jak czerwony płyn powoli spływa po mojej ręce. Złapałem jeden z większych kawałków szkła z podłogi, po czym przeciągnąłem nim po szerokości mojego ramienia. Powtórzyłem to kilka razy, aż w końcu moja cała prawa kończyna była już czerwona. Zacisnąłem pięść z bólu. Mięczak z Ciebie, Horan. Zwykły mięczak, wiesz?
Poszedłem do toalety umyć ramię. Za niecałą godzinę miałem przecież spotkać się z Harry’m. Nie mogłem dopuścić do tego, aby zobaczył co ze sobą robię... Kiedy moja ręka nie była już czerwona, poszedłem do pokoju wrzucić na siebie jakiś sweter. Całe szczęście, że nie był to środek lata, bo jakbym się wytłumaczył? Po raz pierwszy w życiu doceniłem zimę, heh.
Podwinąłem na chwilę rękaw, aby zbadać stan swojego ramienia. Jednak szybko z powrotem zsunąłem go w dół. Nie chciałem oglądać tych blizn. Długo czasu minęło od kiedy ostatni raz to zrobiłem...
Ok. 16 musiałem już się zbierać. Co prawda Starbucks było blisko mojego domu, ale wolałem tam być przed czasem niż się spóźnić. To spotkanie może być trudne, mogę się nawet rozpłakać na samo wspomnienie Liam’a... Musiałem być gotowy, a siedzenie i rozmyślanie przy stoliku w kawiarni w pewien sposób miało mi pomóc.
Na miejscu zjawiłem się w kilka minut, na szczęście nie było korków, więc nie byłem wkurzony. Wszedłem do środka, usiadłem przy jednym ze stolików, tuż obok okna, oraz zamówiłem gorącą czekoladę, nie czekając na Hazzę. Z Liam'em zawsze zamawialiśmy gorącą czekoladę z piankami i bitą śmietaną...
_-_
Od razu mówię, że przepraszam za zabicie Liam'a, ale niestety jest to bardzo istotna część opowiadania i abym mogła je dalej prowadzić, Liam musiał zniknąć... Z resztą, zobaczycie później, bądź na końcu opowiadania :)
Zajebiste. :ccc
ReplyDeletezaciekawiłaś mnie swoim opowiadaniem. cóż pozostaję mi tylko zostać jego obserwatorką i czytelniczką ;))
ReplyDeletehttp://larry-and-ziall.blogspot.com/
"Czas dodać komentarz!" - powiedziała po przesłuchaniu dwa razy Take Me Home i raz Under The Mistletoe oraz zjedzeniu nuggetsów "głupia Margaret", jak ją ślicznie Ronnie nazywa... (haha <3)
ReplyDeleteNie piernicz, że rozdział jest zły, bo mimo śmierci Liam'a jest jak na razie moim ulubionym. Jestem cholernie ciekawa, co będzie dalej, ughhh, daj mi jakiś spoiler mały, co? *słodkie oczka 'kota w...' (zmiana zdania) ...LIASIA!*
I jeszcze jedno: Stay Strong, Niall, I love you.
@MargaaStyles
pfff bez sensu.
ReplyDeleteCzekałam na ten rodział tak długo *____* A tymi zakończeniami zbudzasz we mnie nieposkromioną ciekawość *________* np. teraz zamiast się uczyć niemieckiego w kółko czytam ten rozdział bo nie mogę uwierzyć że uśmierciłaś Liasia ;c Jeśli dostane gałę to mentalnie cię pobije C: <3 Luv ya C: Ogólnie to moja reakcja wyglądała jak *_________________________________________________________________* @CiastkoOfficial C: Kocham twojego bloga C:
ReplyDeleteZ sensem xd
ReplyDeleteNienawidzę Ciebie Ronnie! Jak mogłaś zabić mojego męża?! Przez Ciebie zostanę gejem... nie żebym miała coś do gejów, ale nie chcę być forever alone... Jeny pierdole od rzeczy, to też przez Ciebie ;)
ReplyDeleteNie pozostaje mi nic innego jak tylko czytać dalej, ale to nie będzie to samo ;c
Roni jako możesz! Własnego męża zabić ? Nikt ci tego nie wybaczy! Weź kurde spinaj dupe i pisz dalsze rozdziały! Zdenerwowałaś mnie! Grrr..
ReplyDeletehttp://life-by-susannah.blogspot.com/
hej, zapraszam nasz nowy blog live-truth-love.blogspot.com. zachęcam do komentowania i obserwowania :) - Effy
ReplyDeleteWspaniały ♥ mógłby być trochę dłuży :) szybko dawaj nowy :p
ReplyDeleteŚwietny blog i rozdział :)
ReplyDeleteZajrzysz chociaż ? Nie proszę o wiele...Szukam tylko osób chętnych do czytania !
Opowiadanie o Niallu :)
http://fair-hairlove.blogspot.com/
nominowałam Cię do 'Liebster Awards'. :)
ReplyDeleteszczegóły u mnie na blogu: http://beforeyouleavemetoday1d.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Libster Award . Odpowiedz na pytania : http://i-wish-one-directionn.blogspot.com/
ReplyDeleteno to ten teges . JAK MOGŁAŚ ZABIĆ LIASIA? NO JAK TAK MOŻNA!
ReplyDeletea co do rozdziału ;
jak zawsze wspaniały . pisz dalej hun ♥
@_quwerty_