Tuesday, September 25, 2012

Prolog: "Cwaniacki uśmieszek..."

Tytuł: "All the past is just a lesson that we've learned"
Gatunek: Romans, Dramat, Bromance (Larry, Lirry & Niam)
A/U: Alternatywna Rzeczywistość - One Direction nie istnieje.
Fabuła: Historia osiemnastoletniego Harry'ego. Młody i niewinny chłopak wpada w złe towarzystwo. Poznaje grupę innych dzieciaków, które biorą narkotyki oraz nimi handlują. Sam, chociaż długo z tym walczy, też postanawia spróbować. Powoli zaczyna popadać w coraz większe uzależnienie, przez co prawie traci życie. Pewnego dnia, budzi się na Sali szpitalnej, nie pamiętając ani jednego szczegółu ze swojego życia. Jeden z lekarzy, dwudziestoletni Louis Tomlinson, postanawia mu pomóc...
A/N: Jest to moje drugie opowiadanie, jednak po raz pierwszy zajmuję się bromancem... Cóż, zobaczymy jak to wyjdzie :) x
Autorka: Ronnie x

~*~

Dwudziesty czwarty wrzesień, 2011.

Zimno tu...

Wieczór jak każdy inny; nudny. Siedziałem na kanapie w salonie, gapiąc się w pusty ekran telewizora. Oczy jak zwykle podpuchnięte. Może powinienem iść w końcu spać?

Nie. To by było nie fair wobec Niego...

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Westchnąłem tylko i leniwie podniosłem się z kanapy. Otworzyłem drzwi...

Ciemność.

Dwunasty październik, tego samego roku, szpital.

-Cicho, chyba się budzi! - usłyszałem dość głośne szepty. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się wokół.
-Gdzie ja jestem? - spojrzałem na siedzące obok kobiety. Zgaduję, że były one pielęgniarkami, ze względu na białe stroje, ale sam nie wiem...
-Nazywam się Anne. - odezwała się jedna z nich - Trafiłeś tutaj jakieś trzy tygodnie temu. Kiedy Twój sąsiad znalazł Cię pobitego na wycieraczce, natychmiastowo wezwał pogotowie.

Złapałem się za głowę, na której zawinięty był bandaż.

-Jak się nazywam? - spytałem, wywołując na twarzach pielęgniarek zdziwienie. Kobiety spojrzały na siebie nawzajem, chyba niedowierzając w co właśnie usłyszały. Jedna z nich właśnie miała odpowiedzieć na moje pytanie, kiedy na salę wszedł lekarz.

Brązowe włosy, zielone, świecące oczy, biały fartuch i cwaniacki uśmieszek.

Pielęgniarki wyszły z Sali, a lekarz usiadł na krześle obok. Nagle poczułem coś dziwnego w brzuchu i... zwymiotowałem prosto na jego buty.


Jakoś tu pusto...

Dodaję ten post, żeby blog nie był taki.. pusty..

Eee.. hej? :D